Tym razem mniej tradycyjnie - znalazłam w któryś gazetkach z przepisami na ciasto tzw. "monte". Jest ono delikatne, mocno budyniowate i bardzo smaczne. Praktycznie ciężko powiedzieć "nie" przy kolejnym kawałku.
Samo wykonanie nie jest niczym ciężkim - wystarczy mieć dobry przepis na biszkopt czekoladowy i ściąć go z wierzchu. W oryginalnym przepisie była masa budyniowa na tych z woreczka - natomiast ja zawsze jestem fanką budyniu tradycyjnego, na żółtkach, maśle i mące ziemniaczanej :) Gwarantuję wtedy świetny smak.
Na górze pianka czekoladowa - jest to tak naprawdę czekolada deserowa z bitą śmietaną i odrobiną żelatyny - żeby nie spłynęła podczas nocnej imprezy. Samo ciasto jest mocno kremowy, trzyma się całą noc i nie ma problemu żeby pojawiło się na weselu, sylwestrze czy innym, dłuższym przyjęciu.
Na górze - jako wielbicielka bakali - cieniutka warstwa orzechów, której w sumie zawsze mi brakowało w oryginalnych deserkach Monte :)