Karpatkę robiłam drugi raz w życiu, tym razem na prośbę teścia. Jednym z moich źródeł w internecie jest bardzo znany blog pani Doroty - MojeWypieki i od wielu lat korzystam z jej przepisów i rad. Niektóre przepisy ulegają znacznym zmianom, inne - tylko dopasowuję proporcjonalnie do foremek, które sama posiadam w kuchni.
Jak widać - ja użyłam papieru do pieczenia, mówiąc szczerze nie potrafię sobie poradzić bez niego. W moim przypadku ciasto nie kleiło się do papieru, to co widać na zdjęciu to tylko masa budyniowa. Mimo wszystko, moje pagórki nie są aż tak efektowne, jak robiłam to ciasto lata do tyłu ;) Być może kwestia piekarnika, bo robiłam to u rodziców męża i jednak piekarnika nie znam do końca.
Składniki na foremkę 33x24cm:
- 6 jajek + 4 żółtka
- 1 szklanka + 2 łyżki mąki pszennej
- 130 g cukru + 30 g dodatkowo
- 1 szklanka wody
- 500 g masła
- 3 szklanki mleka
- 1 opakowanie cukru wanilinowego
- 40 g mąki ziemniaczanej
Ciasto:
W garnku przygotować 1 szklankę wody i 125 g masła - rozpuścić i doprowadzić do wrzenia. Wsypać szklankę mąki pszennej, energicznie mieszać aż do powstania jednolitej masy, która będzie odklejać się od boków garnka. Zdjąć z ognia i odstawić do wystudzenia mącznej masy.
Przygotować 5 jajek i wbijać je jedno po drugim do masy. Ważne jest, aby po każdym wbitym jajku dobrze wymiksować masę, aby była jednolita. Podzielić na 2 części. Przygotować najlepiej 2 foremki o tych samych wymiarach i wyłożyć papierem do pieczenia. Wyłożyć każdą z nich ciastem (będzie się mocno kleić, polecam rozprowadzanie łyżką lub szpatułką) i piec 25 minut w 200 stopniach, aż ciasto się ładnie zarumieni. Wyjąć z piernika, wystudzić oba blaty.
W garnku przygotować 1 szklankę wody i 125 g masła - rozpuścić i doprowadzić do wrzenia. Wsypać szklankę mąki pszennej, energicznie mieszać aż do powstania jednolitej masy, która będzie odklejać się od boków garnka. Zdjąć z ognia i odstawić do wystudzenia mącznej masy.
Przygotować 5 jajek i wbijać je jedno po drugim do masy. Ważne jest, aby po każdym wbitym jajku dobrze wymiksować masę, aby była jednolita. Podzielić na 2 części. Przygotować najlepiej 2 foremki o tych samych wymiarach i wyłożyć papierem do pieczenia. Wyłożyć każdą z nich ciastem (będzie się mocno kleić, polecam rozprowadzanie łyżką lub szpatułką) i piec 25 minut w 200 stopniach, aż ciasto się ładnie zarumieni. Wyjąć z piernika, wystudzić oba blaty.
Krem:
W garnku wlać 2 szklanki mleka i zagotować je z 130 g cukru i cukrem wanilinowym. W międzyczasie przygotować mieszankę:1 jajko, 4 żółtka, 1 szklankę mleka, mąkę pszenną i ziemniaczaną. Wlać cienkim strumykiem do gotującego się mleka, energicznie mieszać, żeby w budyniu nie pojawiły się grudki. Wystudzić - aby pozbyć się kożucha, studzić pod przykryciem folii aluminiowej (tak aby dotykała powierzchni budyniu).
Utrzeć resztę masła z 30 g cukru. Partiami dodawać budyń - ja dodawałam po jednej łyżce, miksując po każdej porcji.
Utrzeć resztę masła z 30 g cukru. Partiami dodawać budyń - ja dodawałam po jednej łyżce, miksując po każdej porcji.
Przekładanie:
Jeden z parzonych blatów układamy we wcześniej użytej formie - ja wykładam ją jeszcze dodatkowo zużytym papierem, żeby lepiej wyjmowało się ciasto z formy. Wykładamy całą masę maślano-budyniową i przykrywamy drugim, parzonym blatem. Możemy oprószyć cukrem pudrem - dekoracja wedle uznania. Zostawiamy ciasto na całą noc w lodówce.
Karpatka jest najlepsza dopiero na drugi dzień - połowę blachy zjedliśmy już wieczorem, ale krem nie dał rady tego przytrzymać. Jedliśmy w miseczkach ;) Na drugi dzień masa zastygła i kawałki przypominały mi mleczne kanapki dostępne w sklepach. Talerzyki są już zbędne drugiego dnia, można jeść rękoma :)